W dniu 30.05.2013 zaproponowałem wyjazd na Segiet. Na rynku stawili się Marek Bryndza i Artur Cieślik. Kol. Marian Cetnarski czekał na nas na ul. Tarnogórskiej. W drodze na rynek kapał deszczyk a im bliżej rynku tym większy opad. Stojąc pod arkadami po 30 minutach doszliśmy do wniosku, że z wyjazdu nici. Pada coraz mocniej a gdy przestanie to Segiet po deszczu nie nadaje się do prowadzenia wycieczki. Wspólnie podjęliśmy decyzję o odwołaniu wyjazdu. Koledzy pojechali do domu a ja poszedłem do Klubu poszperać w starych dokumentach, mając nadzieję na trafienie wśród nich na jakąś perełkę. Czas między kartami historii szybko mijał i gdy wyjrzałem za okno okazało się, że świeci słońce. Długo się nie zastanawiałem. Szybkie porządki i w drogę. Pogoda podeszczowa nie nadawała się na prowadzenie wycieczki na Segiet. Ale samemu, czemu nie !!! Jadąc z grupą zawsze pamiętam o ich bezpieczeństwie i komforcie a gdy jadę sam towarzyszy mi szwendaczka przynosząca zaskakujące pomysły. Tak też było tym razem.
Na piątek 31.05.2013 planowałem wyjazd na Ziemię Rybnicką. Jednak nie wszyscy mieli przedłużony weekend i na rynku nikt się nie zjawił. Przyznam szczerze, że wcale mnie to nie zmartwiło, bo wczorajsza eskapada ze względu na opóźniony wyjazd zostawiła po sobie niedosyt wrażeń. Decyzja była krótka - zwrot o 180 stopni. Jadę ponownie w lasy Miechowickie. A co tam spotkałem i widziałem na długo zostanie w mej pamięci. I z pewnością powstanie z tego kolejna fajna wycieczka.
Sobotni pogodny poranek 25.05.2013. Na gliwickim dworcu zjawili się koledzy z CYKLOZY oraz sympatyk naszego klubu Artur Cieślik. Inicjatorem wycieczki był kolega Marcin Gozdek prezes Sosnowieckiego Klubu Turystyki Rowerowej. Tematem rajdu był Szlak Zabytków Techniki a dokładniej Skansen Kolejki Wąskotorowej w Rudach. Na jego prośbę miałem ich doprowadzić do Rud. Nic prostszego, jak podążyć błękitną nitką w linii prostej i odwalić zadanie. Ale mając na uwadze wiele ciekawych miejsc, postanowiłem troszkę wydłużyć trasę.
Na początek problem jak zawsze najistotniejszy, wyprowadzić bezpiecznie grupę z miasta. Na szczęście dworzec jest blisko Parku Chopina a dalej już można jechać szczątkowymi ścieżkami rowerowymi naszego miasta. Bezpiecznie dotarliśmy do niebieskiego szlaku na Starych Gliwicach, który wprowadził nas w leśne ostępy rezerwatu Las Dąbrowa. Bezpiecznie, bo było tylko jedno spotkanie z asfaltem na działkach przy ul. Nadrzecznej. Spowodowane było chwilą nieuwagi. Skutki nie były groźne.
W Lesie Dąbrowa rozpoczął się prawdziwy rowerowy spacer. Ścieżka dydaktyczna obfitowała w ciekawostki przyrodnicze a możliwość pokonywania przeszkód terenowych dostarczała dodatkowych atrakcji. Kolejnym przystankiem była Brzezinka, gdzie na pograniczu z Kleszczowem usytuowany był obóz jeniecki. Dowodem jego istnienia jest między innymi pomnik upamiętniający pomordowanych tam jeńców radzieckich. W dalszej części trasy odbyły się poszukiwania krzyża Maxa Mendla leśniczego Księcia Raciborskiego Wiktora III Augusta von Ratibor zamordowanego przez kłusowników. Poszukiwania uwieńczone sukcesem. Ktoś wyciął trochę drzewek i krzyż jest widoczny z drogi.
Na naszej trasie znalazły się również bunkry niemieckiej baterii przeciwlotniczej, która współpracowała z radarem w Niewieszy. Na wycieczce nie tylko trzeba pamiętać o walorach estetycznych, ciekawostkach i dobrej zabawie ale również należy mieć na uwadze strawę dla ciała zwłaszcza, że jazda w terenie wzmaga apetyt. Pierwszym przystankiem i odpoczynkiem była Łącza. Zdawałem sobie sprawę, że goście z Sosnowca nie do końca wiedzieli gdzie są. Postanowiłem pokazać im mapę i pozwolić wybrać dalszą drogę. Trasy z Łączy były dwie. Pierwsza prosto do Rud, druga nieco okrężna. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu pierwszy etap wycieczki nie zniechęcił uczestników do skrócenia trasy. Klamka zapadła. Realizujemy dalej mój niecny plan i ruszamy na Kozie Ławy, a następnie do Starej Kuźni. No cóż grafiki są ustalane trochę wcześniej a wycieczka zrodziła się niemal na kolanie, więc nie udało nam się zwiedzić Nadleśnictwa Stara Kuźnia. Nic jednak straconego, bo miejsce jest na tyle atrakcyjne, że przyszłym razem to może już przodownicy w Cyklozie sami zaplanują odwiedzenie Starej Kuźni, zważywszy że nieopodal są kolejne atrakcje o których im wspomniałem a nie pokazałem. Południe już dawno za nami, więc pora na sjestę. Po drodze jeszcze tylko Kotlarnia i zabytkowe parowozy no i Złoty Bażant, gdzie wcześniej poinformowana o przyjeździe grupy rowerzystów pani powitała nas z uśmiechem. Lokal jest na tyle przyjazny że nawet pasibrzuchy były syte i zadowolone. Powoli zbliżamy się do celu, po drodze jeszcze tylko Magdalenka i jej historia. Zarówno ta o jej powstaniu jak i o jej ocaleniu z pożaru w 1992 r. Nie bajka lecz prawdziwa którą poznałem podczas rajdu "Szlakiem św. Floriana", opowiedzianą przez uczestnika akcji gaśniczej tamtego feralnego lata. Od kapliczki żółtym szlakiem trafiamy do Rud, kolejka tuż tuż, lecz Rudy to przecież nie tylko Stacja Kolejki Wąskotorowej. Nie udało się zwiedzić kompleksu pałacowego, który jest pięknie odrestaurowany. Bazylika Wniebowzięcia NMP jest obiektem którego nie można ominąć. Odwiedziliśmy rowerzystę który jest księdzem a może księdza który jest rowerzystą mniejsza oto. Odwiedziliśmy wspaniałego człowieka który nas serdecznie powitał księdza Rafała Wyleżoła proboszcza tutejszej parafii.
Pomimo że dni obecnie są bardzo długie i atrakcji można by jeszcze mnóstwo po drodze pokazać, należało w końcu doprowadzić grupę do Skansenu Kolejki Wąskotorowej. Aby cel wyprawy zaliczyć, grupa dziarsko zajęła miejsca w wagoniku i pojechała w podróż tam i z powrotem. Ja w tym czasie wymieniłem dętkę.
Grupa wróciła i pomimo, że temperatura była nader przyjazna, to wskazówki zegara były nieubłagane. Mając na uwadze powrót grupy do Sosnowca musiałem się streszczać, więc szybciutko do Rudika na kolację i boczkiem boczkiem na dworzec. Tu jednak okazało się, że rozkład jazdy nie jest przyjazny rowerzystom i czas oczekiwania nie jest adekwatny do korzyści. Grupa postanowiła o własnych siłach dojechać do domu.
W wycieczce brali udział :
Alfred Sołtys - prowadzący
Marcin Gozdek - Prezes KTR Cykloza
Marcin Gozdek - członek KTR Cykloza
Adam Grabis - członek KTR Cykloza
Waldemar Malina - członek KTR Cykloza
Maciej Maślak - członek KTR Cykloza
Edyta Wasilewska - członek KTR Cykloza
Paweł Palka - sympatyk KTR Cykloza z Mysłowic
Henryk Mucha - Sympatyk KTR Cykloza z Dąbrowy Górniczej
Artur Cieślik - Zamykający sympatyk TKK PTTK im. Wł. Huzy
A jak to widzieli uczestnicy Cyklozy ZOBACZ
W niedzielę 19.05.2013 postanowiłem pojechać do Rybnika, odwiedzić chorego kolegę Tadeusza Margicioka. Zainteresowany wycieczka był również kol. Marian Cetnarski. Stąd powstał pomysł by objechać kawałek Rybnika, pokazując mu go, zważywszy że jest on w trakcie zdobywania między innymi odznaki "Turysta Ziemi Rybnickiej". W trakcie wyjazdu z Gliwic ścieżkami rowerowymi, zrobiłem parę zdjęć, pokazując absurd jaki może spotkać rowerzystów. Nasza wycieczka się udała. Pokazałem Marianowi Rybnik trochę z innej strony niż znał go dotychczas. Trasy nie opiszę, by ci których zainteresuje fotoreportaż sięgnęli po mapę i skorzystali z informacji które tam się znajdują. Dotarliśmy do domu kol. Tadeusza lecz jego stan się pogorszył i rano zabrało go pogotowie do szpitala. Pomimo to, udało mi się go odwiedzić.
Powrót przez Zalew Rybnicki podyktowany był chęcią posilenia się i kontynuacją powrotu z ominięciem błękitnego asfaltowego szlaku. Dzięki temu spotkaliśmy przemiłą rowerzystkę Hanię z Rybnika i odwiedziliśmy Rudy, a stąd boczkiem, boczkiem i do Gliwic.
Trasa wycieczki:
Cieszyn – Český Těšín – Koňákov – Velopoli – Střitež – Ropice – Český Těšín – Cieszyn
Trasa wycieczki przebiegała w mocno pofałdowanym terenie Pogórza Cieszyńskiego oraz skrajem Beskidu Śląsko – Morawskiego. Ze względu na dużą ilość stromych zjazdów i podjazdów wymagane było dobre przygotowanie kondycyjne oraz techniczne. W imprezie wzięło udział 13 osób z Sosnowca, Katowic, Zabrza, Harbutowic k. Skoczowa i Gliwic. Wszyscy uczestnicy wykazali się dobrymi umiejętnościami kolarsko - turystycznymi i pokonali trasę bez większych trudności. W czasie wycieczki w dwóch miejscach można było odpocząć, coś zjeść i dokonać ewentualnych zakupów. Każdy uczestnik majówki otrzymał pamiątkowy medal ufundowany i wykonany przez Pana Wojciecha Smyczka z Zabrza.
Kol. Henryk Szcześniak przygotował dla wszystkich uczestników proporczyki z treścią nawiązującą do historii Cieszyna i Ziemi Cieszyńskiej oraz 55 rocznicy Turystycznego Klubu Kolarskiego im. Wł. Huzy PTTK Gliwice. Kol. Adam Czerniawski okazał niezastąpioną pomoc w zaplanowaniu i realizacji dojazdu do Cieszyna i z powrotem do Gliwic. W dniu 18.05.2013 r. niektóre kursy pociągów były odwołane i do końca nie było pewności, który pociąg pojedzie i czy zabierze grupę turystów z rowerami. Nasi kolarze dotarli do Cieszyna i z powrotem zgodnie z planem. Kol. Alfred Sołtys pomógł podczas objazdu trasy i planowaniu ewentualnych korekt. Wycieczka odbyła się zgodnie z programem i w bardzo miłej atmosferze. Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom oraz wszystkim kolegom, którzy pomogli w organizacji imprezy.
1 Dzień
Postanowiliśmy zapoznać się z Centralnym Szlakiem Rowerowym Roztocza. Przy okazji chcę zapoznać śląskich gości z urodą Lubelszczyzny. Cały szlak prowadzi od Kraśnika do Lwowa, my jednak, ze względu na ograniczony czas, planujemy przejechać ok. 2/3 trasy. Poza tym, chcę pokazać kilka urokliwych miejsc na pograniczu Roztocza i Puszczy Solskiej i poświęcić im więcej czasu. Pogoda nie napawa optymizmem, jest szaro, chmury nisko i generalnie zanosi się na deszcz, ale my mamy plan i jego się trzymamy.Z Lublina wyjeżdżamy pociągiem do Kraśnika. Tam już pada regularny deszcz, ale jak to się mówi, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Z Kraśnika najpierw udajemy się nad Zalew Kraśnicki. Wracamy na szlak. Kierujemy się w stronę Szastarki.
Przejeżdżamy przez tak zwany Kraśnicki Obszar Chronionego Krajobrazu, który daje nam przedsmak tego, co nas czeka w dalszej podróży. Wokół „falujące pola”, aż żal że nie możemy ich podziwiać w blasku słońca. Zaliczamy kilka podjazdów, ale to raczej rutynowe górki. Po drodze mijamy piękną kaplicę barokową w Stróży. Na kilkukilometrowym odcinki od Szastarki do Moczydeł Starych teren funduje relaks dla naszych nóg – teren jest w miarę równy. W oczy rzuca się całkowity brak zbiorników wodnych. Ten obszar zaliczany jest do największych tzw „pustek wodnych w Polsce”.
Moczydła – Błażek: teren zaczyna się zmieniać. Bardziej urozmaicona rzeźba terenu. Powoli pojawiają się lasy.
Roztoczański Obszar Chronionego Krajobrazu.
Z Moczydeł mamy nagrodę w postaci długiego zjazdu aż do samego Batorza. Tutaj pierwotnie planowaliśmy posiłek, ale „kwiat tutejszej nietrzeźwej młodzieży” skutecznie nas zniechęcił do tego pomysłu. Jedziemy dalej mijając po drodze zabytkowy kościół pw sw. Bartłomieja. Przejeżdżamy przez Dolinę Poru i docieramy do Zdziłowic (jednej z najstarszych miejscowości Roztocza Zachodniego należącej do tzw klucza batorskiego Ordynacji Zamojskiej). Po drodze mijamy kamieniołom. Na odcinku ze Zdziłowic do Otrocza zaliczamy pierwszą wspinaczkę. Obciążenie na bagażnikach daje o sobie znać. Ale widoki są przecudne. Ktoś by powiedział, że to tylko znowu pola tylko w innej konfiguracji… My jednak jesteśmy pod wrażeniem krajobrazów. Jednak powoli widać wiosnę: szarość sprzed miesiąca ustępuje zieleniejącym pasom. A w tym deszczu wszystkie kolory są jeszcze intensywniejsze. Wszystko wygląda, jakby namalowane wielkim pędzlem… W Otroczu zaliczamy kolejny duży podjazd, a stamtąd czeka nas nagroda, aż do samego Chrzanowa i doliny Białej Łady. Okolice Chrzanowa znane są z tradycji pszczelarskiej oraz uprawy lnu.
Obiad spożywamy dopiero na przystanku autobusowym w Zastawiu, ale jesteśmy na tyle głodni, że wzrasta nam tolerancja na warunki panujące w naszym „lokalu gastronomicznym”. Z pełnymi brzuchami, po kubku gorącej kawy, nastroje się poprawiają, nawet deszcz trochę zelżał. Możemy kontynuować podbój Szlaku Roztoczańskiego…
Goraj. Tutaj pierwotnie planowaliśmy nocleg, ale okazało się, że najbliższa agroturystyka znajduje się w Gilowie (wspólnie zdecydowaliśmy, że jest zbyt zimno i mokro na namiot). Wyjeżdżamy. No i skończyła się beztroska jazda. Jeśli do tej pory któreś z nas nie czuło się rowerowo usatysfakcjonowane pod względem zmęczenia, to te podjazdy nauczyły nas pokory. Żadne z nas nie gwiazdorzy na szlaku i wszyscy grzecznie pchamy rowerki pod górę. Ale za to jakie widoki… W okolicy Kondratów rozpościera się widok na lasy Szczebrzeszyńskiego Parku Krajobrazowego. Na razie z daleka, ale i tak jest pięknie, a jutro tam będziemy.Te podjazdy: Kondraty i Chosznia Ordynacka, aż do Gilowa to tzw „wisienka na torcie”…
Wreszcie Gilów, a tam cieplutkie, czyściutkie i suche pokoiki u starszego małżeństwa, które zaopiekowało się nami jakbyśmy byli ich wnukami. Zaraz po nas przyjechała para Warszawiaków. Stołeczni kolarze okazali się bardzo sympatyczni. W planach mieli, tak jak my, przejazd Centralnym Szlakiem Roztocza, ale do samego końca – Lwowa.
2 Dzień
Hurra, wreszcie nie pada! Ponoć ma być słoneczny dzień – ale nie chwalmy dnia o poranku…. Warszawiacy wyjechali w trasę przed nami (oczywiście wymieniliśmy się telefonami). Na nas też już czas. O jak miło, tak na dzień dobry nagroda w postaci ponad czterokilometrowego zjazdu. Wjeżdżamy do Szczebrzeszyńskiego Parku Krajobrazowego. Zmienia się krajobraz. Wzgórza lessowe porozcinane gęstą siecią wąwozów. Bogato zalesione zbocza wzniesień: występuje tu buczyna karpacka, a w niższych partiach bór jodłowy. W Zaporzu mijamy Cmentarz Wojenny z I Wojny Światowej.
Radecznica – miejscowość położona w dolinie Poru. Wstępujemy do drewnianej kapliczki na wodzie pw Świętego Antoniego z 1824 roku, częstujemy się tez wodą ze świętego źródełka. Dalej mijamy zespół klasztorny oo. Bernardynów. Przez kilka kilometrów szlak prowadzi doliną Gorajca. W okolicy Zaburza zbaczamy ze szlaku zaciekawieni drewnianym budynkiem. Okazuje się, że to drewniany młyn wodny w Latyczynie. Obecnie budynek jest oddalony od rzeki, na skutek regulacji rzeki Gorajec. W Dzielcach trafiamy na starą, nadal działającą kuźnię. Wracamy na szlak. Przed nami chyba najtrudniejszy odcinek całej wycieczki. Pokonujemy ogromne wzniesienie lessowe. Często, a właściwie cały odcinek prowadzący pod górę, prowadzimy rowery. Sam podjazd jest stromy, a do tego po niedawnych deszczach less jest bardzo miękki. Kleista mazia sprawia, że właściwie trudno znaleźć nam w miarę stabilny punkt oparcia, rowery są całe oblepione błotem, przez co stają się jeszcze cięższe. To chyba i tak cud, że żadne z nas nie wylądowało w błocie . Możemy sobie powtarzać stare hasło: „Chciałeś przygody, to się nią delektuj”. No to się delektujemy….
Szczebrzeszyn - Tu mijamy uroczą neogotycką kapliczkę cmentarną pw św. Leonarda. Dalej wstępujemy na kirkut i spotykamy Warszawiaków
W Szczebrzeszynie podziwiamy:
cerkiew pw Zaśnięcia Matki Boskiej z poł XVIw
dawną synagogę (obecnie dom kultury)
ratusz
młyn wodny na rzece Wieprz
drewniany pomnik Chrząszcza
Ze Szczebrzeszyna szlak wiedzie doliną rzeki Wieprz. W Topólczy mijamy bardzo nietypowy w formie kościół rzymsko-katolicki pw Świętego I Izydora. Szybko okazuje się, że dawniej to była cerkiew, a więc mamy wytłumaczenie specyficznej architektury.
Zwierzyniec - Tutaj mamy zarezerwowane dwa noclegi, gdyż jutro planujemy eksplorację Roztoczańskiego Parku Narodowego i Parku Krajobrazowego Puszczy Solskiej.
3 Dzień
Dzisiaj mamy w planach kilka rezerwatów i ścieżek dydaktycznych, stąd rowerki maksymalnie odciążamy. W Zwierzyńcu kierujemy się najpierw stronę barokowego Kościółka na Wodzie (obiekt posadowiony jest na wyspie śródmiejskiego parku). Dalej jedziemy nad Stawy Echo. To kompleks „ogroblonych” stawów przy drodze ze Zwierzyńca do Tereszpola. Nad stawami znajduje się ostoja konika polskiego. Ze Zwierzyńca, szlakiem czerwonym, udajemy się przez Sochy i Terespol, do Górecka Kościelnego. Tutaj podziwiamy drewniany kościółek parafialny. Dalej aleją dębów (najstarszy ma ok. 500 lat i obwód pnia 7,4m). Pomiędzy dębami wkomponowane są stacje Drogi Krzyżowej, które kończą się przy kaplicy „Na Wodzie”, na rzece Szum. Odwiedzamy też ścieżkę dydaktyczną do tamy bobrów. Przez Józefów udajemy się do Hamernii.
Rezerwat „Czartowe Pole” w Hamernii. To ścisły rezerwat krajobrazu na przełomie rzeki Sopot (dopływ Tanwi). „Rzeka rozcina tektoniczną krawędź Roztocza Środkowego, w której odsłaniają się wapienne progi skalne. Tworzą one malownicze wodospady”. Ścieżką dochodzimy do ruin papierni Ordynacji Zamojskich.
Susiec. Spotykamy naszych znajomych Warszawiaków. Pięknie, oni już szukają miejsca na biwak, a my dopiero zmierzamy do ostatniej zaplanowanej na dziś atrakcji, skąd czeka nas ponad 30km drogi powrotnej.
Rezerwat nad Tanwią. To kompleks wodospadów, „szumów” na rzece Tanew. Tutaj zastaje nas wieczór, więc powrót do Zwierzyńca to nocne pedałowanie przez sam środek Roztoczańskiego Parku Narodowego.
4 Dzień
Wyjeżdżamy ze Zwierzyńca. Prze Obrocz, Kosobudy, Zarzecze docieramy do Zamościa. Podziwiamy obwarowania Twierdzy Zamość (wreszcie uporządkowane i zadbane). Zwiedzamy renesansowy Rynek Wielki.
W końcu nadchodzi pora odjazdu pociągu do Lublina…
Sobotni majowy poranek budził ogromną nadzieję organizatorów szóstej już edycji rajdu rowerowego „O zielony liść kasztanowca”, organizowanego przez Polski Klub Ekologiczny Koło Miejskie w Gliwicach i Turystyczny Klub Kolarski im. Wł. Huzy. Plac przed siedzibą PTTK już o godzinie 9.00 zapełniła 97 osobowa grupa kolarzy, wyposażona w stroje i kaski kolarskie i przygotowana na rowerową przygodę, Liczną grupę stanowiła młodzież z Sekcji Turystycznego Klubu Kolarskiego - PTTK Sp.14 z Gliwic z opiekunką Danutą Szyp. Byli również kolarze z innych klubów śląskich i mieszkańcy Gliwic. Na starcie rajdu nastąpiło powitanie uczestników. Organizatorzy podali informacje o trasie rajdu i przygotowanych na mecie atrakcjach.
Po dopełnieniu niezbędnych formalności na trasę wyruszyły cztery grupy. Pilotami tych grup byli przodownicy: Jarosław Szerszeń, Małgorzata Radomska, Krzysztof Bobis i Henryk Szcześniak. Trasa rajdu od startu przebiegała ulicami Gliwic: Raciborską, Wieczorka, Sowińskiego aż do ogródków działkowych „Biała Róża”. Stamtąd ścieżką rowerową byłego magazynu uzbrojenia wojskowego kolarze dotarli do obrzeży Kozłowa, gdzie zrobiono postój przy figurze Ojca Pio i Papieża Jana Pawła II. Po chwili odpoczynku grupa ruszyła aleją kasztanową w Łanach Wielkich do stacji Butor. Tu czekał już na nas Władysław Butor, prezes spółki Bio-But, który zapoznał nas z innowacyjnym profilem produkcji biogazowni w Łanach Wielkich.
Włączenie do programu rajdu znajdującej się na szlaku rowerowym firmy Butor okazało się strzałem w dziesiątkę. Ponieważ, jak się późnej okazało, żaden z uczestników przejeżdżając tą aleją nie wiedział czym zajmuje się firma i jakie produkty można kupić w sklepiku znajdującym się na terenie stacji. Po zwiedzeniu firmy rowerzyści udali się ścieżką rowerową wzdłuż alei kasztanowej do Rachowic, a stamtąd wprost do szkółki leśnej.
Na mecie w szkółce leśnej w Rachowicach uczestnicy powitani zostali przez organizatorów i przedstawiciela Nadleśnictwa Rudziniec, przy rozpalonym już ognisku mogli upiec kiełbaski, przygotowane w ramach poczęstunku. Przodownicy Turystycznego Klubu Kolarskiego PTTK zorganizowali dla uczestników dwa konkursy: rzuty lotkami do celu oraz skoki w workach. Zwycięzcy konkursów otrzymali drobne upominki ufundowane przez Starostwo Powiatowe i Nadleśnictwo Rudziniec. W bardzo miłej atmosferze dobiegła końca kolejna wspólna impreza organizowana przez Polski Klub Ekologiczny razem z Kolarzami z Turystycznego Klubu Kolarskiego im. Władysława Huzy. Powoli, grupowo lub indywidualnie uczestnicy zaczęli rozjeżdżać się do domów.
Finansowego wsparcia na zorganizowanie rajdu udzieliło nam Nadleśnictwo Rudziniec. Impreza została objęta Honorowym Patronatem Starosty Gliwickiego.
12 maja 2013 obchodziliśmy uroczystość 55 lecia Turystycznego Klubu kolarskiego PTTK im. Władysława Huzy w Auli GCOP przy ul. Barlickiego 3. O godzinie 9:30 rozpoczęło się przyjmowanie gości. Frekwencja dopisała pomimo iż maj to okres komunijny i wielu zaproszonych gości nie dotarło to sala była wypełniona po brzegi. Uroczystość rozpoczęta została powitaniem gości przez Prezesa Klubu Alfreda Sołtysa. Wśród znamienitych gości swoją obecnością zaszczycili nas:
2013-05-12Jubileusz 55 lecia TKK PTTK im. Wł. Huzy
Anna Strzeszewska - przedstawiciel UM wydziały Kiltury i Promocji Miasta
Stanisław Radomski - Honorowy Członek PTTK , Honorowy
Przewodniczący Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej woj. Śląskiego
Andrzej Gillner - Dyrektor Gliwickiego Centrum Organizacji pozarządowych
Piotr Pielka - Dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury
Marek Koba - Członek Komisji Turystyki Kolarskiej Zarządu Głównego PTTK, Przewodniczący Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej woj. Śląskiego
Zbigniew Pawlik - Wice Przewodniczący Regionalnej Rady Turystyki Kolarskiej woj. Śląskiego, Prezes Turystycznego Klubu Kolarskiego " ONDRASZEK " w Cieszynie
Janina Lelito-Zimochocka - Prezes Oddziału PTTK Ziemi Gliwickiej
Elżbieta Zając - Wiceprezes Oddziału PTTK Ziemi Gliwickiej
Andrzej Pańczyszyn - Oddziału PTTK Ziemi Gliwickiej
Witold Kapuściński - Przewodniczący Gliwickiej Rady Rowerowej
Władysław Michalik - Honorowy Członek TKK PTTK im. Wł. Huzy
Jan Rychlik - Honorowy Członek TKK PTTK im. Wł. Huzy
Henryk Biały - Honorowy Członek TKK PTTK im. Wł. Huzy
Po powitaniu swoja obecnością zaszczycili nas laureaci turnieju "Szansa Na Sukces" zespół "ONYKS" prowadzony przez ............... . Dziewczęta zaśpiewały znane piosenki jak i utwory własnej aranżacji co spotkało się z gorącymi owacjami. Efektem owacji był występ na bis. w dalszej części programu została przedstawiona krótka historia Klubu w Pigułce czyli film prezentujący klub od zarania jego działalności do dnia dzisiejszego. Autorem i reżyserem filmu był Jerzy Falski i Elżbieta Falska. Zapewne nie jednemu łza się zakręciła w oku gdy mógł wspomnieć minione lata. Po prezentacji filmu wystąpił człowiek który nie jedno pokolenie rowerzystów wychował, człowiek który był współzałożycielem Klubu, człowiek będący Honorowym Członkiem PTTK Stanisław Radomski.
Po prezentacji Klubu nastąpiła chwila by uhonorować dyplomami ludzi szczególnie zasłużonych. W imieniu Walnego Zebrania Członków Klubu które odbyło się w 13 stycznia 2013 na podstawie uchwały nr 1 / 1 / 2013 o nadaniu tytułu Honorowego Prezesa Klubu prezes Klubu Alfred Sołtys wręczył dyplomy oraz pamiątkowe emblematy kol. Stanisław Radomski , kol. Małgorzata Radomska, kol. Andrzej Czapla. Kol. Marek Koba z ramienia KTK ZG PTTK wręczył Honorowe odznaki 60 lecia Turystyki Kolarskiej w PTTK wraz z Certyfikatami kol. Andrzejowi Czapli i kol. Henrykowi Białemu. Kolega Henryk Szcześniak za dotychczasowy wkład pracy i zaangażowanie w życie Klubu otrzymał Złotą Odznakę Klubową. Zostały również wręczone dyplomy Za wieloletnia współprace, życzliwość, wspieranie naszych działań, oraz wsparcie w przygotowaniu naszych imprez.
Dla wszystkich tych instytucji i ich przedstawicieli na którą Klub nasz zawsze może liczyć. Dyplomy z podziękowaniami za wieloletni udział w naszych imprezach otrzymali prezesi Klubów którzy od lat są gośćmi na naszych rajdach i wycieczkach. Głos zabrali również goście składając nam życzenia dalszej owocnej pracy .................... . Po części oficjalnej nastąpiła część kulinarna i nie było by imprezy bez poczęstunku. tak więc wjechał tort zapłonęły świece polał się szampan i wszyscy mogli się częstować zwiedzając jednocześnie naszą wystawę dokumentującą nasz dorobek 55 lat. Po poczęstunku chętni udali się na wycieczkę do Miejskiej Palmiarni która jest niewątpliwie jedną z wielu atrakcji w Gliwicach. I tak w miłej atmosferze impreza jubileuszowa dobiegła końca.
Kończąc tę relację chciałbym serdecznie podziękować wszystkim członkom Klubu zaangażowanym w prace nad przygotowaniem obchodów jubileuszu.
11 Maja pomimo deszczy na rynku stawiła się grupa rowerzystów by wybrać na Jubileuszowy Rajd 55- lecia TKK PTTK im. Wł. Hyzy.
Prowadzącym grupę był kol. Władysław Stawiarczyk który opowiadał różne ciekawe historie dotyczące Gliwic. Wycieczka miała charakter lekcji gdyż wszyscy jak uczniowie w szkole musieliśmy zachowywać ciszę by nie denerwować prelegenta. Na szczęście grupa była elastyczna i zdyscyplinowana więc bez większych kłopotów dotarła na miejsce mety. Niewątpliwą atrakcja trasy była pogoda która na czas przejazdu zafundowała nam suchy przejazd. Na mecie czekali na nas już organizatorzy zapraszając do udziału w konkursach. Wielkim zainteresowaniem cieszył się również rower naszego patrona Klubu znajdujący się w posiadaniu kol. Stanisława Radomskiego na którym to on przyjechał na Rajd. Na metę przyjechali koledzy z innych klubów jak również nasi członkowie z Krosna Odrzańskiego. Konkursy odbyły się przy sprzyjającej aurze lecz dogrywki musiały się odbyć już pod namiotem. Po mimo deszczu humory opisały i wszyscy dobrze się bawili.